Właśnie… wdrożyła czy tylko przypudrowała?
Odbierz pakiet bezpłatnych poradników i mikroszkoleń RODO
Analiza ryzyka i DPIA
Na RODO zawsze patrzy się przez pryzmat tzw. „proaktywnego podejścia do ochrony danych”. Unijny ustawodawca dał administratorom sporą dowolność w przedmiocie sposobów przetwarzania danych osobowych – o ile zapewnią oni tym danym odpowiednie bezpieczeństwo. Jak wiadomo, narzędziem umożliwiającym określenie, jakie środki zapewnią to „odpowiednie” bezpieczeństwo, jest analiza ryzyka – dla zasobów uczestniczących w przetwarzaniu, takich jak system operacyjny, sprzęt biurowy, zasoby ludzkie, dokumenty w formie papierowej itp., oraz dla procesów przetwarzania danych, tj. ocena skutków dla ochrony danych (DPIA).
Analiza ryzyka dla zasobów
Zgodnie z art. 32 ust. 1 RODO „Uwzględniając stan wiedzy technicznej, koszt wdrażania oraz charakter, zakres, kontekst i cele przetwarzania oraz ryzyko naruszenia praw lub wolności osób fizycznych
o różnym prawdopodobieństwie wystąpienia i wadze zagrożenia, administrator i podmiot przetwarzający wdrażają odpowiednie środki techniczne i organizacyjne, aby zapewnić stopień bezpieczeństwa odpowiadający temu ryzyku”.
Zdaniem naszych ekspertów ds. IT błędnie przeprowadzona analiza ryzyka dla zasobów to niemal nieuniknione ustalenie audytowe, jeśli wdrożenia nie dokonywała specjalistyczna firma z wieloletnim doświadczeniem w dziedzinie ochrony danych osobowych .
Ważne
O tym, jak ważne może okazać się wsparcie sprawdzonych przez rynek ekspertów pisaliśmy w artykule: "W bezpiecznym kierunku - bieżące wsparcie w zakresie RODO". Takie rozwiązanie zyskuje na popularności, ponieważ stanowi pewien kompromis pomiędzy zachowawczym podejściem do tematu ochrony danych osobowych i niejakim „zabezpieczeniem” przed konsekwencjami niezgodnego z prawem przetwarzania takich danych a zbilansowanym budżetem i możliwością ograniczenia wydatków do minimum, przy jednoczesnym zachowaniu poczucia bezpieczeństwa organizacji.
W ich opinii przyczyny szukać należy przede wszystkim w nieprawidłowym podejściu do analizy ryzyka
i nieskupieniu się na jej najważniejszych elementach – a błędnie wykonana analiza ryzyka najprawdopodobniej doprowadzi do niepoprawnego zidentyfikowania zagrożenia względem danego zasobu, a w konsekwencji do złego dostosowania zabezpieczenia, które po prostu nie będzie pełniło swojej roli.
Przykładowo, jeśli analiza ryzyka nie zidentyfikowała zagrożenia w postaci personelu sprzątającego mającego dostęp do pomieszczenia umożliwiającego swobodny dostęp do danych osobowych pod nieobecność pracowników administratora, to mimo wdrożenia środków zabezpieczających w postaci systemu kontroli dostępu do pomieszczeń – ryzyko nieuprawnionego dostępu do danych wcale nie zostało wyeliminowane.
Prowizoryczne narzędzia do przeprowadzania analizy ryzyka, którymi dysponują firmy zajmujące się ochroną danych „z doskoku”, brak współpracy z właścicielami procesów przy określaniu potencjalnych ryzyk w nim występujących i przez to ich nieuwzględnienie, a w końcu modelowanie analizy ryzyka
w sposób dla administratora wygodny i niewymagający zbyt wielu działań czy nakładów pieniężnych – wszystko to jest normą, nie wyjątkiem od reguły. Szkoda tylko, że tak poważne niedociągnięcia dotyczą obszaru, na którym opiera się cały system ochrony danych osobowych w organizacji – proaktywne podejście pozwala przecież dobierać mające chronić wszystkie dane osobowe przetwarzane w organizacji zabezpieczenia właśnie w oparciu o prawidłowo przeprowadzoną analizę ryzyka.
Analiza ryzka - udostępniamy formularz
Korzystając z zawartego w artykule pliku, krok po kroku dokonasz analizy ryzyka: zidentyfikujesz zabezpieczenia, wskażesz podatności, a także zagrożenia i ich możliwe następstwa. Na tej podstawie, obliczysz poziom ryzyka i odpowiesz, czy ryzyko przekracza próg akceptowalności. Pisaliśmy o tym w artykule: "Analiza ryzyka dla zasobów przetwarzających dane osobowe".
Jednym jest natomiast samo przeprowadzenie analizy ryzyka – i dokładne jej udokumentowanie, przede wszystkim przez wskazanie metodyki, w tym przyjętych kryteriów, a czym innym stworzenie planu postępowania ze zidentyfikowanym ryzykiem, zatwierdzonego przez zarząd/osoby decyzyjne i następnie wcielonego w życie. Najpowszechniejsze uchybienia konstrukcyjne takiego planu dotyczą błędnych założeń, którym jako organizacja po prostu nie możemy sprostać, np. zbyt wysokie koszty czy przeszacowanie zasobów ludzkich potrzebnych do wdrażania przyjętych rozwiązań. W jeszcze gorszej sytuacji może znaleźć się administrator, który w sposób niewłaściwy dobrał działania mające na celu redukcję/wyeliminowanie ryzyka czy po prostu „przedobrzył”, inwestując nieproporcjonalnie wysokie sumy w zabezpieczenia, które nie były niezbędne do osiągnięcia zamierzonego celu. A wszystko albo przez brak świadomości administratora, albo ignorancję zewnętrznych konsultantów, którzy trudniąc się ochroną danych osobowych od niedawna, nie dysponując profesjonalnymi i rzetelnymi narzędziami ani niezbędnym ku temu doświadczeniem, podejmują się tego chyba najtrudniejszego w świetle RODO wyzwania, źle przy tym definiując i oceniając procesy, nie uwzględniając wszystkich kryteriów analizy ryzyka (choćby tych wyrażonych w wytycznych Grupy Roboczej Art. 29), co skutkuje błędnymi założeniami w planie postępowania z ryzykiem i narażeniem naszej organizacji na straty finansowe większe niż przeinwestowane zabezpieczenia, do których namówił nas nieobeznany z branżą „ekspert”.
Duża część powyższych obserwacji, w tym przede wszystkim źle opracowane narzędzia i niewłaściwe rozumienie samej idei analizy ryzyka, ma również zastosowanie do oceny skutków dla ochrony danych (DPIA). Z naszej perspektywy jednym z głównych problemów związanych z przeprowadzaniem DPIA jest jej… nieprzeprowadzanie . W tym miejscu warto wskazać, iż wielu warunkuje konieczność jej przeprowadzenia od treści art. 35 ust. 3 RODO, który mówi o tym, że DPIA wymagana jest szczególnie
w przypadku:
- systematycznej, kompleksowej oceny czynników osobowych odnoszących się do osób fizycznych, która opiera się na zautomatyzowanym przetwarzaniu, w tym profilowaniu, i jest podstawą decyzji wywołujących skutki prawne wobec osoby fizycznej lub w podobny sposób znacząco wpływających na osobę fizyczną;
- przetwarzania na dużą skalę szczególnych kategorii danych osobowych, o których mowa w art. 9 ust. 1, lub danych osobowych dotyczących wyroków skazujących i czynów zabronionych, o czym mowa w art. 10; lub.
- systematycznego monitorowania na dużą skalę miejsc dostępnych publicznie.
Spore grono administratorów, ignorując użyte wyżej określenie „szczególnie”, zaprzestaje dalszej analizy po odrzuceniu powyższych trzech przesłanek. Należy zwrócić jednak uwagę na zasadę wyrażoną w wytycznych Grupy Roboczej Art. 29 dot. DPIA, zgodnie z którą w większości przypadków administrator danych może uznać, że przetwarzanie spełniające dwa spośród dziewięciu niżej wymienionych kryteriów będzie wymagało przeprowadzenia oceny skutków dla ochrony danych. Te kryteria to:
|
|
Przykładowo, wyobraź sobie sytuację, w której prowadzisz niewielką firmę produkcyjną, zatrudniającą ok. 20 osób – na pewno ciężko byłoby doszukać się tu profilowania wywołującego skutki prawne wobec osoby fizycznej, dane wrażliwe pracowników pojawiałyby się w wymiarze na pewno niekwalifikującym się do miana „dużej skali”, a problem systematycznego monitorowania na dużą skalę miejsc dostępnych publicznie byłby z Twojej perspektywy całkowicie irrelewantny.
Pomyśl natomiast o tym, że jako motywujący do pracy szef wprowadziłeś atrakcyjny system premiowy dla swoich pracowników – którego realizacja w oparciu o wybrane kryteria może zostać uznana za ocenę lub punktację (ocenę wyników pracy, czynników osobowych itp. w zakresie pozwalającym określić wysokość premii); korzystasz z monitoringu wizyjnego, co bez wątpienia jest systematycznym monitorowaniem; przetwarzasz dane wrażliwe, w tym przede wszystkim zaświadczenia lekarskie swoich pracowników, mimo że nie robisz tego na „dużą skalę”; nawet sam fakt, że przetwarzasz dane osobowe swoich pracowników to spełnienie kolejnego kryterium z powyższej listy Grupy Roboczej! Tym samym uzbierałeś ich 4 na możliwych 9 – DPIA bez wątpienia wykonać trzeba. Można tylko się domyślać, ile procesów nie zostało poddanych ocenie skutków przetwarzania dla ochrony danych, mimo że bez wątpienia poddanych jej być powinno.
Ważne
Tym bardziej za zaskakujący należy uznać fakt, iż od 25 maja 2018 r., a więc od rozpoczęcia stosowania RODO, do organu nadzorczego po uprzednie konsultacje zwrócił się na dzień opublikowania tego artykułu tylko jeden (sic!) podmiot. Przypomnijmy, że zgodnie z art. 36 ust. 1 RODO „Jeżeli ocena skutków dla ochrony danych, o której mowa w art. 35, wskaże, że przetwarzanie powodowałoby wysokie ryzyko, gdyby administrator nie zastosował środków w celu zminimalizowania tego ryzyka, to przed rozpoczęciem przetwarzania administrator konsultuje się
z organem nadzorczym”. Jak to zatem możliwe, że praktycznie żadne organizacje z organem nadzorczym się nie konsultują? Czyżby dlatego, że tak dobrze radzą sobie z minimalizacją ryzyka? Czy może w ogóle nie wiedzą o konieczności przeprowadzenia DPIA dla swoich procesów?
Dostosowanie obszaru IT
Wbrew przekonaniom wielu administratorów, działania związane z dostosowaniem obszaru IT nie ograniczają się jedynie do omawianej powyżej analizy ryzyka. Kolejnym bowiem miejscem, które bezpośrednio go dotyka jest art. 32 RODO, zgodnie z którym organizacje przetwarzające dane osobowe zobowiązane są wdrożyć „odpowiednie” środki techniczne i organizacyjne.
Zdecydowanie najwięcej wątpliwości w tym zakresie może wzbudzić punkt dotyczący konieczności zagwarantowania zdolności do ciągłego zapewnienia poufności, integralności, dostępności
i odporności systemów i usług przetwarzania (art. 32 ust. 1 lit. b). Okazuje się bowiem, że nawet dogłębne zapoznanie się z przepisami, w tym z wszelkimi poradnikami opublikowanymi przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych czy też Wytycznymi Grupy Roboczej art. 29 nie przyniesie nam jednoznacznej odpowiedzi na to jakie środki techniczne i organizacyjne będą w tym względzie wystarczające. Wskazany
w RODO obowiązek zawarty w jednym zdaniu jest tak pojemny, że w zasadzie możemy tu zmieścić każde możliwe zabezpieczenie, które przyjdzie nam do głowy. Co nam w takim razie pozostaje? Otóż najczęściej stosowaną praktyką jest stosowanie wytycznych, które nie od dziś funkcjonują na rynku międzynarodowym. Mowa oczywiście o normach ISO, w szczególności normach z „rodziny” 27000 dotyczących zarządzania bezpieczeństwem informacji, co też w efekcie przekłada się na ochronę danych osobowych.
Mówiąc o dostosowaniu obszaru IT do nowych regulacji prawnych, nie sposób pominąć odpowiedniej dokumentacji. Mimo iż RODO nie narzuca administratorom danych dokładnego zakresu wewnętrznych polityk, to wyraźnie naciska na ich obecność w organizacji. Do problemu związanego
z ich wymaganą zawartością odniósł się polski organ nadzorczy. Tutaj po raz kolejny widać bardzo duże powiązanie przedmiotowego aktu prawnego z wspomnianymi powyżej międzynarodowymi normami ISO. Otóż Prezes UODO, odwołując się do wymogu posiadania odpowiednich polityk bezpieczeństwa zdecydowanie sugeruje – a nawet wprost wskazuje – dobrze znane elementy zawarte w normie PN-EN ISO/IEC 27002:2017.
Bezpłatna wiedza o RODO.
Korzystaj do woli!
w tym miejscu o danych niezagregowanych, nieustrukturyzowanych, informacjach utrwalonych poza bazami danych, np. na lokalnych dyskach twardych służbowych komputerów lub mobilnych nośnikach zewnętrznych. Oczywiście takich miejsc jest znacznie więcej. Trudnością jest także zrealizowanie prawa do bycia zapomnianym w stosunku do wykonanych kopii bezpieczeństwa, które nie zostały w tym względzie wyłączone przez przepisy. Istnieją różne praktyki. Poczynając od przygotowania środowiska testowego, na którym backup jest odtwarzany, rekord usuwany, a następnie kopia wykonywana ponownie, aż po skrócenie czasu jego przechowywania do 3 miesięcy, o czym stanowi art. 12 RODO umożliwiający nam wydłużenie realizacji wspomnianego obowiązku. Dotykając tematyki dostosowania środowiska IT
z pewnością nie należy zapominać o funkcjonalności odnotowania sprzeciwu w przypadku wykorzystywania systemów do celów marketingowych. Dodatkowo systemy takie zgodnie z omawianą powyżej zasadą rozliczalności powinny gwarantować możliwość zweryfikowania dokładnej daty i godziny udzielenia zgody, jak również jej wycofania.
Udział zewnętrznych podmiotów w przetwarzaniu danych.
Obecnie trudno organizacjom funkcjonować w oparciu o model działalności, który nie wymagałby współpracy z zewnętrznymi podmiotami. Zazwyczaj taka współpraca nierozerwalnie wiąże się
z przekazywaniem takim podmiotom danych osobowych. I tu do gry wkracza RODO. Część administratorów ignoruje problem i zwyczajnie nie dostrzega (nie chce dostrzec?) stosunku administrator danych – podmiot przetwarzający. Część z kolei w imię, w ich mniemaniu, „bezpiecznego podejścia” masowo zawiera umowy powierzenia ze wszystkimi zidentyfikowanymi zewnętrznymi podmiotami, bez głębszej analizy i wchodzenia w szczegóły tego stosunku, licząc że na wypadek kontroli organu nadzorczego doceniona zostanie ich inicjatywa – nawet jeśli będzie ona błędna.
Przystępując do porządkowania obszaru związanego z powierzaniem danych podmiotom zewnętrznym (procesorom), należy zwrócić uwagę na dwie kluczowe kwestie: po pierwsze, czy mamy tu w ogóle do czynienia ze stosunkiem powierzenia, a po drugie, czy jako administrator jesteśmy w stanie wykazać, iż wyboru podmiotu przetwarzającego dokonaliśmy w oparciu o obiektywną i rzetelną ocenę, czy nasz przyszły procesor daje gwarancję przetwarzania powierzonych danych zgodnie z RODO.
Każdy stosunek powierzenia należy badać odrębnie w oparciu o ustalenia umowne i faktyczne działania związane z przekazywaniem danych „na zewnątrz”, stąd w paru magicznych zdaniach nie da się przedstawić złotej formuły na zawsze prawidłowe identyfikowanie stosunku powierzenia – często wymaga to wielogodzinnych analiz, rozmów z osobami uczestniczącymi w procesie, badań zapisów umów i samego przebiegu procesu. To, na co jednak pragniemy zwrócić uwagę to fakt, że istnienie stosunku powierzenia determinuje stan faktyczny, a nie zawarcie przez strony umowy powierzenia. Umowa powierzenia nie ma charakteru konstytutywnego – zatem sam fakt jej zawarcia nie tworzy stosunku powierzenia –
a deklaratoryjny, czyli potwierdzający już istniejącą relację na linii administrator danych – procesor. Często wskazówki w zakresie charakteru łączącego nas z drugim podmiotem stosunku odnajdziemy w doktrynie
i różnego rodzaju wytycznych, w tym wydawanych jeszcze przed 25 maja 2018 roku interpretacjach Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Druga kwestia, niemniej ważna, dotyczy weryfikacji podmiotu zewnętrznego pod kątem spełniania przez niego wymogów wyrażonych w RODO. Dane do przetwarzania powierzamy innym podmiotom dla wygody, ich specjalistycznej wiedzy z danego zakresu, oszczędności, a czasem nawet w celu przeniesienia ryzyka związanego z przetwarzaniem danych na ten zewnętrzny podmiot – wątpliwości nie powinien budzić zatem fakt, że jako administrator mamy obowiązek upewnić się, czy procesor zapewnia odpowiedni poziom wdrożenia środków technicznych i organizacyjnych zapewniających zgodność przetwarzania danych z przepisami RODO. W treści art. 28 wyraźnie wyposażono administratorów w prawo do audytowania podmiotu przetwarzającego, a na tego drugiego nałożono obowiązek udostępniania administratorowi wszelkich informacji, wykazujących przestrzeganie przepisów RODO w zakresie powierzenia przetwarzania – taki audyt zazwyczaj jest fikcją z uwagi na braki kadrowe i duże obciążenie finansowe, zwłaszcza gdy korzystamy z usług wielu podmiotów. Z tego powodu wielu decyduje się na wygodną alternatywę w postaci listy kontrolnej dla procesora, w oparciu o którą administrator danych może podjąć decyzję o powierzeniu danych konkretnemu podmiotowi i dzięki której, zgodnie z zasadą rozliczalności – wykaże należytą staranność przy wyborze procesora.
Ważne
Wzór takiej ankiety przedstawiamy w artykule: "Zgodność procesora z RODO - sposoby jej weryfikacji". Wykorzystanie udostępnionego dokumentu, umożliwi administratorowi podjęcia decyzji w zakresie wyboru takiego podmiotu przetwarzającego, który gwarantować będzie przetwarzanie powierzonych danych zgodnie z wymogami RODO.
Pamiętaj, że w razie oparcia się na jednym z powyższych wyjątków, Twoja organizacja, czyli administrator danych osobowych powinien być w stanie wykazać jego spełnienie – także na wypadek kontroli Prezesa UODO.
To, co widać „na zewnątrz”
Wiele niedociągnięć i niedopracowanych rozwiązań po stronie administratorów danych widać już na pierwszy rzut oka. Do najpopularniejszych błędów, które mogą zaowocować skargą osoby, której dane dotyczą, a w konsekwencji kontrolą organu nadzorczego należą:
- uzależnianie zawarcia umowy od wyrażenia zgód na marketing czy podania danych innych niż niezbędne do zawarcia umowy (np. skanu dowodu tożsamości),
- błędy ludzkie popełniane przez niewłaściwie przeszkolony z zakresu ochrony danych personel,
- zbieranie zbyt szerokiego zakresu danych osobowych,
- brak spełnienia obowiązku informacyjnego przy zbieraniu danych osoby fizycznej,
- nieuprawnione udostępnianie danych podmiotom trzecim,
- kierowanie (niechcianych) działań marketingowych bez odpowiedniej podstawy prawnej,
- nieprawidłowo konstruowanie klauzul zgód oraz klauzul informacyjne,
- nieodpowiednie reagowanie na żądania osób fizycznych związane z realizacją przysługujących im praw.
A zatem wdrożyłeś czy tylko przypudrowałeś?
W związku z nowym rokiem, w duchu rozliczeń, podsumowań i potrzeby ciągłego doskonalenia spójrz obiektywnie na swoją organizację i zastanów się, czy działania wykonane w toku wdrażania RODO stworzyły spójny, rzetelny i zgodny z wymogami system ochrony danych osobowych, czy jedynie pomagają sprawić wrażenie, że jako administrator danych jesteś zgodny z nowymi przepisami. Wdrożenie RODO to nie jednorazowa czynność, a proces trwający tak długo, jak masz w swojej działalności zawodowej jakąkolwiek styczność z danymi osobowymi. Nie poprzestawaj na „przypudrowaniu” najbardziej newralgicznych elementów systemu, licząc na to, że pozwoli to Twojej organizacji przetrwać – nie pozwoli – przynajmniej tak długo, jak obowiązywać będzie RODO.