Tymczasem w kraju, 26 października, odbyło się spotkanie konsultacyjne w Ministerstwie Cyfryzacji w przedmiocie prac nad nowym aktem, w którym brały udział zarówno organizacje reprezentujące interesy przedsiębiorców jak i organizacje społeczne. Stanowiska choć rozbieżne w szczegółach w większości były przeciwne przedłożonemu projektowi wskazując, że będzie on zamachem na wolny Internet. Wyrazem nastrojów związanych z projektem niech będzie kampania dostępna w Internecie Like a bad movie. Organizacje zajmujące się ochroną prywatności dostrzegają natomiast zasadność jego wprowadzenia, ale także potwierdzają, że projekt ma wady.
Kluczowe kwestie wskazane w dyskusji na posiedzeniu konsultacyjnym, jako budzące największe wątpliwości
Odbierz pakiet bezpłatnych poradników i mikroszkoleń RODO
Kolejnym i zdaje się absolutnie zasadniczym problemem jest data z którą ePrivacy miałoby rozpocząć obowiązywać. Aktualnie wszyscy administratorzy, w tym w szczególności przedsiębiorcy, czynią starania, aby wdrożyć RODO.
Z tego powodu podejmowany jest ogromny wysiłek związany z przeglądem samych procesów jak również, a może przede wszystkim, systemów informatycznych. Wprowadzanie wymaganych zmian wielokrotnie wiąże się z koniecznością poniesienia znacznych nakładów finansowych.
Uwaga
Jeśli ePrivacy miałoby rozpocząć obowiązywanie z tą samą datą okazuje się, że ponownie trzeba dokonać wysiłku związanego z przeglądem systemów i procedur, tylko tym razem z uwzględnieniem nowego i kolejnego niebywale wymagającego aktu. W praktyce oznacza to że ci którzy wcześniej zaczęli przygotowania, będą musieli de facto z mety wrócić się na start i w znacznej mierze rozpocząć analizy od początku.
Pozostałe kwestie które także budzą wątpliwości i wpływają w sposób daleko idący na nastroje osób zajmujących się zagadnieniami związanymi z bezpieczeństwem to spójność ePrivacy z Europejskim Kodeksem Łączności Elektronicznej, obowiązek przypominania co 6 miesięcy o możliwości wycofania zgody, podstawy przetwarzania danych czy zasady dotyczące e-marketingu.
W projekcie, w zakresie możliwości podejmowania działań marketingowych, dotychczas został utrzymany model opt-in, przy czym rozwiązaniu temu zarzuca się nieefektywność regulacji. Dodatkowo pojęcie publicznie dostępnych usług, proponuje się rozbudować o przykłady które miałyby być zawarte w motywach.
Stanowiska w sprawie aktu
Podczas dyskusji prowadzonej na wyżej wspomnianym spotkaniu w Ministerstwie Cyfryzacji, pojawiało się wiele głosów i stanowisk wskazujących na braki i niedostatki nowego projektu, jednak jeden z głosów był zdecydowanie dominujący, a dotyczył zasadności wstrzymania prac nad nową regulacją do czasu rozpoczęcia obowiązywania RODO.
Jeśli RODO i ePrivacy miały stanowić pakiet, to powinny być jako pakiet przyjęte, jeśli to się nie udało, teraz należy zaczekać, bowiem okres na przygotowanie się do wymagań ePrivacy byłby zdecydowanie za krótki. Po wielokroć wskazywano również, iż mniejsi przedsiębiorcy nie będą w stanie ponieść nakładów finansowych związanych z wdrażaniem dwóch aktów jednocześnie. Praca nad projektem w pośpiechu z pewnością nie da pożądanych efektów i nie będzie wyważonym aktem uwzględniającym interesy, w miarę możliwości, wszystkich stron zainteresowanych. Niejednokrotnie wskazywano, iż lepiej nie mieć nic, niż mieć złą regulację, która może wywołać więcej szkód niż przynieść pożytku.
Ważne
Choć projekt ePrivacy posiada wady to wedle organizacji społecznych jest konieczny, a jego mądre stosowanie w żadnym razie nie zablokuje możliwości prowadzenia biznesu w oparciu o reklamę, co było także przedmiotem żywiołowej dyskusji, pod warunkiem, że działania biznesu będą oparte na współpracy pomiędzy przedsiębiorcami, a konsumentami. Wedle przedstawicieli organizacji społecznych kampania Like a bad movie w którą zainwestowano zapewne ogromne środki finansowe, nie stanowi rzeczywistego odzwierciedlenia realnych zagrożeń, a jest jedynie działaniem propagandowym mającym na celu wystraszenie konsumentów, że Internet jaki znają dziś zostanie im odebrany.
Za głos zamykający dyskusję można by przyjąć stanowisko reprezentanta jednego z przedsiębiorców, które w tonie mocno wyważonym wskazywało, że celem działań przedsiębiorców nie jest utrudnienie i uprzykrzenie życia konsumentom, a wręcz przeciwnie, przedsiębiorcom zależy na relacjach z klientami, bowiem to od tych relacji zależy, czy przy świadczonych przez nich usługach pozostaną. Celem przedsiębiorców nie jest także naruszanie prywatności konsumentów, ale takie dedykowanie usług, aby były one w jak najdalszym stopniu dostosowane do potrzeb konsumentów, a możliwość ta zostanie zablokowana jeśli ePrivacy uda się przeforsować w obecnym kształcie.
Podsumowanie
Rozwój technologiczny, jaki nam towarzyszy od lat nie powinien być blokowany, to pewne. Nie może być jednak także tak, że dla celów rozwoju przedsiębiorców, narusza się prywatność w sposób niedopuszczalny, granica musi zostać jasno określona. Trudno sobie jednak wyobrazić, że na skutek wejścia w życie nowoprojektowanych przepisów mielibyśmy zapomnieć o Internecie jaki dziś znamy, bowiem działania przedsiębiorców przyjmą na tyle ostrożnościowy model, że w konsekwencji uprzykrzą życie tym, którzy z sieci korzystają. Zagadnienie ochrony prywatności w łączności elektronicznej jest na tyle wrażliwym tematem że wymaga dogłębnego zastanowienia i mądrej lecz przede wszystkim spokojnej procedury legislacyjnej. Niezależnie bowiem od tego, które stanowisko się reprezentuje, co do jednego wszyscy jesteśmy zgodni, pośpiech w tej sprawie nikomu nie posłuży.