A nasze prawo do prywatności?
Terabajty danych osobowych na wyciągnięcie ręki – czy banki oprą się pokusie skorzystania z nich? Oczywistym faktem jest, że banki gromadzą informacje o wszystkich naszych transakcjach finansowych. Jednak co się stanie gdy postanowią stworzyć nasz profil statystyczny na ich podstawie? Jest to marzenie każdego działu marketingu spersonalizowanego lub analizy zdolności kredytowej.
Odbierz pakiet bezpłatnych poradników i mikroszkoleń RODO
To nie koniec. Co się stanie, gdy postanowią zestawić zgromadzone przez siebie informacje z tymi, które sami udostępniamy na portalach społecznościowych, w sposób automatyczny i to w ciągu kilku sekund?
Praktycznie cały poprzedni rok minął pod znakiem „Big Data”.
Na wszelkich konferencjach oprogramowania i targach informatycznych nie mówiło się o niczym innym jak tylko o bardzo dużych rozproszonych bazach danych i oprogramowaniu do ich odsiewania i analizowania. W dzisiejszych czasach problemem nie jest już dostęp do informacji (tej jest pod dostatkiem!), a skuteczne jej łączenie i analizowanie. Tu na pomoc przychodzi skomplikowane oprogramowanie, które wymaga bardzo dużej mocy obliczeniowej, więc nie wszystkie banki od razu będą mogły sobie pozwolić na tworzenie statystycznych obrazów klienta.
Od czego to się zaczęło?
Badanie dużych ilości danych ma swoje korzenie głównie w meteorologii i różnych niezależnych od siebie badaniach socjologicznych. Zestawianie różnych, niekiedy bardzo dużych, baz danych pozwalało i nadal pozwala przewidywać zjawiska atmosferyczne, czy społeczne. Początki były niewinne, głównie dlatego, że nie naruszały praw jednostki. Jednak problem pojawia się w momencie, gdy szczegółowość analizowanych danych dochodzi do punktu, w którym przedmiotem analizy staje się jeden człowiek, jego dane osobowe (wrażliwe) i to w czasie rzeczywistym.
Cały artykuł naszego eksperta znajduje się na portalu: www.prnews.pl